Ja tak niestety czasem mam...
Wczoraj w ciągu dwóch popołudniowych godzin pochłonęłam:
- garść czereśni
- dwie parówki
- trzy wafelki (bez czekolady, ufff ale w tym wypadku kalorii i tak było mnóstwo)
- soczek grejpfrutowy
- kakao
- garść orzechów laskowych
- smażoną pierś z kurczaka
- trzy chrupki kukurydziane córki.
Postawiłam więc tezę, że napady głodu zdarzają mi się popołudniami, jeśli nie dojadam na śniadaniach i obiedzie oraz gdy mało piję w ciągu dnia. I coś w tym jest...
Poza tym czuję, że nabieram wody... ah te czerwone dni...