środa, 3 lipca 2013

wilczy głód na konia z kopytami

Macie czasem popołudniowe napady głodu, kiedy jesteście w stanie zjeść wszystko, co tylko dostrzegają Wasze oczy i to w najbardziej szalonych kombinacjach? Wszystko znaczy w tym wypadku wszystko.

Ja tak niestety czasem mam...
Wczoraj w ciągu dwóch popołudniowych godzin pochłonęłam:
  • garść czereśni
  • dwie parówki
  • trzy wafelki (bez czekolady, ufff ale w tym wypadku kalorii i tak było mnóstwo)
  • soczek grejpfrutowy
  • kakao
  • garść orzechów laskowych
  • smażoną pierś z kurczaka
  • trzy chrupki kukurydziane córki.
Najciekawsze jest to że większości tych rzeczy na co dzień nie jem...

Postawiłam więc tezę, że napady głodu zdarzają mi się popołudniami, jeśli nie dojadam  na śniadaniach i obiedzie oraz gdy mało piję w ciągu dnia. I coś w tym jest...

Poza tym czuję, że nabieram wody... ah te czerwone dni...

niedziela, 30 czerwca 2013

Viva Italia!


Włochy kocham za słońce, morze i przepyszne jedzenie!
Nie mogłam się oprzeć i musiałam wstawić posta z włoskimi inspiracjami :))






 i moja córcia!!!!! :))))


Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, ale piękne wspomnienia zostają :)
 Zatem już po wakacjach, z nową siłą i pełnym zaangażowaniem powracam do pracy nad swoim ciałem (i duchem!)

czerwiec miesiąc zły

Zły dla mojej figury. Lepszy dla wagi.

Niestety mało w nim było ruchu i treningów, więcej zabiegania, stresu i na szczęście.... wakacji!!!!

Waga na minusie, brzuch na plusie :/




Nie są to wyniki jakie chciałam osiągnąć po trzech miesiącach walki.... niestety czerwiec sobie bardzo odpuściłam..... ;(

Jest tylko jedna "rzecz", która ratuje ten miesiąc.... udało mi się przebiec moje pierwsze 10km !!!! :)))
Czas bardzo kiepski, ale liczy się efekt i z niego jestem przeogromnie dumna! :)



czwartek, 30 maja 2013

drugi miesiąc - podsumowanie

I tym sposobem minął drugi miesiąc..
Siebie mogą określić tylko jednym słowem: zmęczona. Wczoraj zamiast poćwiczyć położyłam się spać o 21. Mam jednak nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej i przyzwyczaję się do wiecznego "braku czasu" na wszystko.

W tabelce podsumowanie tego, co udało mi się poćwiczyć w tym miesiącu.

I moje "osiągnięcia".



28 marca
28 kwietnia
28 maja
Pod biustem
85
80
79
Talia
90
84
80
Brzuch
100
96
92
Biodra
96
96
95
Udo
57,5
57,5
56,5
Waga
65,5
64,1
63,5


Generalnie "jak dbasz tak masz"... zatem po dwóch miesiącach mam 2kg mniej. Szał po prostu :/
Na szczęście cm idą w dół, chociaż porównując zdjęcia przed i po, też nie widać za bardzo różnicy. Mam sporo tłuszczu na brzuchu i spalenie go jeszcze trochę zajmie - mam tego świadomość. Najważniejsze, że ubieram spodnie sprzed 3 lat :):) Na spektakularne efekty przyjdzie jeszcze czas....Wtedy odważę się i wstawię zdjęcia :)

poniedziałek, 20 maja 2013

sama nie wiem jak znalazłam czas

...żeby napisać tego posta. Generalnie, zmotywowała mnie Pestka Dyni, zadając pytania do nominacji :)
Ostatnie 1,5tyg były bardzo ciężkie.. fizycznie nie dawałam rady funkcjonować, a co dopiero ćwiczyć. Na początku tygodnia spałam po 4-5h :( Teraz wcale nie jest lepiej. Ale mam to gdzieś, nie muszę być perfekcyjną panią domu; właśnie na pytanie męża, co jutro na obiad, odpowiedziałam, że NIC. W końcu sam może coś sobie przygotować.
Zatem wracam dziś po ponad tygodniowej przerwie.Tęskniłam...

A oto moje odpowiedzi na pytania Pestki Dyni:
1. Jaki jest Twój ulubiony posiłek w ciągu dnia? II śniadanie bo jem wtedy mój ukochany ananas z jogurtem naturalnym :)
2. Ulubiony deser? LODY :))))
3. Twoje największe marzenie? To największe już się spełniło!
4. Lato czy zima? Lato.
5. Ulubiony film? Wiele ich było i jeszcze wiele będzie.
6. Co lub kogo zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę? Moją rodzinę, moje koty i duuuuużo książek :)
7. Jakim jednym słowem opisałabyś siebie? Szczęśliwa.
8. Spodnie czy spódnica? Sukienka!
9. Życie byłoby smutne w pojedynkę.
10. Na spontaniczne wakacje pojechałabym... nie jestem spontaniczna :/
11. Bez czego możesz się obejść? Komputera. W końcu ma się smartphona hahahaha :)
 

poniedziałek, 6 maja 2013

o teraz to się dopiero zacznie.... :/

Moja dzidzia kończy w środę 7 miesięcy i tego wspaniałego dnia wracam do pracy.... eh
Nigdy nie rozumiałam kobiet, które wolały przez pierwszy rok pozostać w domu z dzieckiem. Właśnie w tym tygodniu, gdy mojej córci przebił się pierwszy zębol, zaczęła sama siedzieć i tak cudownie głośno się śmiać, zaczęłam je rozumieć...

I dostałam mega stresa :( kiedy będę ćwiczyć, biegać? kiedy przygotuję posiłki?czy nie przytyję od siedzenia na tyłku w biurze?już nie wspomnieć o obowiązkach domowych typu pranie, sprzątanie, prasowanie.... Jak to wszystko pogodzić?

po majówce waga wróciła do stanu sprzed odchudzania.... i pytam się, dlaczego?? :(( nabieram wody, stresuję się czy ki pieron? A tak chciałam wrócić 5kg lżejsza.... :((

piątek, 3 maja 2013

kto by pomyślał...

... a już na pewno nie ja!
Mijają 3 miesiące odkąd biegam. Ja, która zamiast dobiec do stojącego na przystanku autobusu, wolałam kiedyś z góry zrezygnować. Ja, której wejście do znajomych na drugie piętro było kondycyjną tragedią.
Właśnie JA! Ja biegam :)
Zaczynałam od marszobiegów, ale nie według planów treningowych, bo mój organizm szybko się przyzwyczajał i chciał i mógł coraz więcej. Od początku biegałam 5km, ale zwykle robiłam 2x2min przerwy marszowe. Przyszedł dzień, gdy przestałam ich potrzebować i 5km pokonałam bez przerwy.
Jakież było moje zdziwienie, gdy biegnąc ostatnio poczułam, że mogę dużo więcej i zrobiłam 7,5km (!!!) JA!
Ciekawe, czy był to jednorazowy wyczyn, czy mogę już nieśmiało spoglądać w kierunku 10km :)
Ale fajnie!!

niedziela, 28 kwietnia 2013

pierwszy miesiąc - podsumowanie

Zaczęłam 28 marca... przed świętami, co mogło skazywać mnie z góry na porażkę, ale ćwiczyłam. Jadłam, niestety normalnie, i dopiero w ostatnim tygodniu postanowiłam wprowadzić pięć mniejszych posiłków i zrezygnować z podjadania. Dopiero wtedy zaczęłam chudnąć...


Poniżej wykres wagi.



Wyniki pomiarów:











Jestem ogromnie zadowolona! Mierzyłam się kilkukrotnie, bo myślałam, że się pomyliłam :) Nie czarujmy się, nie wyglądam jak dziewczyny z funpage'a Chodakowskiej, które w miesiąc wyrzeźbiły cudny brzuszek. Mnie głównie tłuszcz "zszedł" z pleców (co widać po wyniku 5cm mniej pod biustem). Poza tym na aktywność fizyczną poświęcam tylko ok. 1h dziennie i niestety nie mogę przy mojej córeczce więcej. Ale ciągle powtarzam sobie, że nie przytyłam w miesiąc i nie schudnę równie szybko. Najważniejsze, że JESTEM NA DOBREJ DRODZE! ;)

środa, 24 kwietnia 2013

week 4 completed

jak ten czas szybko leci!!!

w czwartym tygodniu działałam właśnie tak:

nie mogę się doczekać mierzenia :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

woda

której, niestety, nie lubię pić. W moim rodzinnym domu zawsze stał w kuchni dzbanek z przygotowaną czarną herbatą z cytryną :/ zatem nie mam nawyku picia wody i piję jej zdecydowanie za mało.


Moje sposoby "odczarowania" wody:
  • woda lekko gazowana - ma dla mnie już "jakiś" smak i łatwiej mi sięgnąć po taki jej rodzaj
  • dodawanie cytryny lub świeżej mięty - szczególnie latem cudownie orzeźwia i przede wszystkim, SMAKUJE!
  • podpisanie butelki dniem tygodnia - tą zasadę postanowiłam od dziś wypróbować w praktyce :)) tym sposobem opróżnię całą butelkę na dany dzień nie licząc herbaty zielonej i innych napojów :))
 Macie jeszcze jakieś inne sposoby polubienia wody? ;)


week 3 completed

generalnie zaczynam się wkurzać..
coś robię źle.
ok. nie przytyłam wczoraj i nie schudnę jutro ale... żeby przez 3tyg. nie schudnąć nawet 0,5kg? :( wiem wiem, mięśnie są cięższe niż tkanka tłuszczowa, pewnie się budują, skoro zaczęłam ćwiczyć, ale kurde... żeby nic? ;(

Poszperałam w necie i doszłam do wniosku, że w schudnięciu mogą przeszkadzać mi także także:
  • Sen i relaks, a właściwie ich niedobór- no to już wszystkie matki niemowlaków wiedzą jak to jest :/ 
  • Stres - chyba jestem ostatnio za bardzo nerwowa. Zamiast się uśmiechać tylko się wkurzam.
  • Negatywne myślenie - pewnie przez tą chorobę.
  • Zbyt mała ilość płynów - ciągle i niezmiennie za mało piję!
  • Za mało ćwiczeń aerobowych - no tak, u mnie więcej Ewki niż biegania :/
  • Hormony - może po ciąży coś się "rozregulowało"? Hmmm, moja mama też właśnie leczy nadczynność tarczycy, której wcześniej nigdy nie miała.  
Zatem wymyśliłam, że:
  • raz dziennie zrobię coś tylko dla siebie! Może to być pachnącą kąpiel, pomalowanie paznokci lub odpoczynek na tarasie z książką. To będzie dla mnie zarówno relaks jak i sposób na odstresowanie.
  • codziennie rano zobaczę jakiś skecz :) 
  • zacznę pozytywnie myśleć o rezultatach i najlepiej kupię sobie jakąś "pozytywną" książkę
  • co do picia... mam pewien pomysł :)
  • w tym tygodniu pobiegnę 4 razy!!!
  •  hormony, zbadam je za miesiąc, jeśli dalej nic nie ruszy :)
Wstyd trochę, ale wklejam podsumowanie. NIE!NIE!NIE!Nie mogę pisać negatywnie!Jeszcze raz.
Poniżej wklejam podsumowanie, które mimo przeziębienia wygląda całkiem fajnie:



W tym tygodniu stawiam na bieg :)

środa, 17 kwietnia 2013

f....... time

przy czym pisząc wykropkowane słowo na “f“ bynajmniej nie miałam na myśli “fantastic“  :/
jestem choraAAAAAAAA!!!
najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet nie mam jak wypocząć, bo moja córeczka ma ten sam wstrętny katar (o bólu gardła nie wspominała, być może dlatego, że nie mówi) i dusiła mi się w nocy :( zatem spałam jakieś 3h z hakiem i ledwo dziś funkcjonuję. Ogólnie zaczęło się w piątek, więc liczę na to, że do piątku nam przejdzie...
za to motywacja mi spadła strasznie, nie jeśli chodzi o ćwiczenia, bo póki co nie mam gorączki i jakoś daję radę ale psyche...ciągle myślę o tym, że efekty nie będą takie jak chciałam. Eh :((

środa, 10 kwietnia 2013

week 2 completed

Mój m. zapytał wczoraj:
-"Nosisz jakąś bieliznę modelującą?"
-"Nie, a czemu?"
-"Bo wygląda, że JUŻ schudłaś."

Nie ma nic bardziej motywującego niż zauważenie przez kogoś, że chudniesz :)))

Jeśli chodzi o miniony tydzień wyglądał on następująco:



Jest nieźle :) Jeszcze dwa tygodnie i pomiary! :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

węgle, białka czy to i to

Dzisiaj ciągle myślę o jedzeniu... nie w tym sensie, żeby zaspokoić głód, raczej niedosyt wiedzy :/ wszędzie trąbi się o 5 posiłkach spożywanych w równych odstępach czasu. Ale zwykle nie mówi się o tym, jak je komponować. I tak spotkałam się z następującymi teoriami:

  • jeść rano węgle i  przed treningiem reszta białko
  • jeść wszystko a węgle po treningu
  • jeść wszystko czyli po prostu bilansować posiłki
  • jeść węgle i białko ale ich nie łączyć.
Zawsze myślałam, że po treningu należy zjeść białko. Teraz słyszę, że węglowodany. Ile ludzi tyle teorii. Zaczęłam wątpić, że kiedykolwiek dowiem się, jak ma być. Totalny mętlik aż odechciewa się jeść. A powszechnie wiadomo, że aby chudnąć trzeba jeść.
Zatem cytując klasyka, pytam: "jak żyć?"  :(

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

nienawidzę i kocham

ten trening. Stopień trudności i zaawansowanie jak dla mnie.Oczywiście wkurzam się, jak jest ciężko, ale kiedy dochodzę do rozciągania, jestem z siebie naprawdę DUMNA! Mam nadzieję, że ubędzie centymetrów! :))

I ♥ Skalpel!


 

czwartek, 4 kwietnia 2013

week 1 completed

Poniżej podsumowanie pierwszego tygodnia w tabelce:




 Wnioski:
  • dieta - szkoda gadać... głównie przez świąteczne grzeszki. Na szczęście ciasto się skończyło :D
  • bieganie - eh biegam od 7 lutego, mróz i śnieg mi nie straszny, ale po tym jak w niedzielę przemokły mi całe buty, nie umiem się przemóc w tą ciapę.... :(
  • trening - 5x skalpel - nie jest źle :)
Plan na ten tydzień:
  • trzymać dietę
  • pić!!!
Zrobiłam też wykres wagi na ten miesiąc, bo ważę się codziennie i waga bardzo się waha. Zatem miesięczny wykres pokaże, czy tendencja jest malejąca (miejmy nadzieję).

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

czekoladopodobny święcony zajc..

...i po co mi to było?
chlip


pot, śnieg i łzy

3ci kilometr... śnieg w oczy, woda w butach i łzy, że nie dam rady.  To był najgorszy bieg do tej pory! Na szczęście jakoś się pozbierałam w duchu i dobiegłam moją piąteczkę...
Dumna i mam nadzieję nieprzeziębiona :)

Co do diety, ciężko sobie nie odpuścić, kiedy takie przysmaki na stole. Ważne by się nie przejeść i mnie się udało. W sumie pierwszy dzień Świąt na +





piątek, 29 marca 2013

nieSexy mama

hmmm tak sobie pomyślałam, jakie te "Sexy mamy" typu Pyza czy Takie Latające Stworzonko mają w życiu łatwo. Niby taka presja, że trzeba szybko schudnąć po porodzie (najlepiej byłoby w ogóle nie tyć w ciąży!) bo je obsmarują we wszystkich portalach plotkarskich, ale stać je na:
  • prywatną nianię (pewnie nie jedną, najlepiej full opcja pranie, sprzątanie itd.)
  • zabiegi, które zlikwidują ci te brzydkie czerwone kreski tu i ówdzie
  • lajtboxy i inne udogodnienia dietetyczne
  • prywatnego trenera i te pe, i te de.
I później powstają takie pseudo poradniki czy durne programy mające przekonać te biedne kobiety, że znów mogą być sexy. Za kasę w tej materii, uważam, można wszystko.

Dlatego podziwiam te wszystkie dziewczyny z biura, które wracają po macierzyńskim w rozmiarze ciuchów mniejszym niż sprzed ciąży. To dopiero wyczyn wrócić do formy bez tych wszystkich udogodnień ala gwiazd. Mam nadzieję, że podzielę ich los. Amen.

czwartek, 28 marca 2013

dlaczego?

Mogłabym zwalić na ciążę, ale wszystkie 9 ciążowych kilogramów pozbyłam się wraz z porodem... Więc dlaczego? Pewnie przez ruch a właściwie jego brak. ..
Nigdy go nie lubiłam. Męczył mnie, nie dawał satysfakcji i nudził. W liceum moim mottem było powiedzenie 'sport to mord', a gdy chciałam schudnąć po prostu robiłam to dietą.  Niestety, mam 10 lat więcej i tyle samo więcej kilogramów. Jak to mówią, jest masa teraz rzeźba :))

Na początek zaczęłam biegać...i odkryłam, że naprawdę to lubię. Póki co to tylko (dla mnie aż) 5km dwa razy w tygodniu. Ale to naprawdę cieszy!
Dziś postanowiłam dołączyć też do tego całego wariactwa Ewy Ch. Może i mnie się udzieli...

Zatem, żeby było z czego rozliczać,  uroczyście postanawiam:
1. Biegać 3 razy w tygodniu na moim flagowym dystansie.
2. Ćwiczyć z Ewką 4 razy w tygodniu..
3. Ograniczyć/zrezygnować* ze słodyczy
* niepotrzebne skreślić

Cel: rozmiar 36. Nie w szafie, tylko na mnie!
Pomierzona, poważona a teraz do dzieła, by móc mówić o sobie be4andafter....  :))