niedziela, 28 kwietnia 2013

pierwszy miesiąc - podsumowanie

Zaczęłam 28 marca... przed świętami, co mogło skazywać mnie z góry na porażkę, ale ćwiczyłam. Jadłam, niestety normalnie, i dopiero w ostatnim tygodniu postanowiłam wprowadzić pięć mniejszych posiłków i zrezygnować z podjadania. Dopiero wtedy zaczęłam chudnąć...


Poniżej wykres wagi.



Wyniki pomiarów:











Jestem ogromnie zadowolona! Mierzyłam się kilkukrotnie, bo myślałam, że się pomyliłam :) Nie czarujmy się, nie wyglądam jak dziewczyny z funpage'a Chodakowskiej, które w miesiąc wyrzeźbiły cudny brzuszek. Mnie głównie tłuszcz "zszedł" z pleców (co widać po wyniku 5cm mniej pod biustem). Poza tym na aktywność fizyczną poświęcam tylko ok. 1h dziennie i niestety nie mogę przy mojej córeczce więcej. Ale ciągle powtarzam sobie, że nie przytyłam w miesiąc i nie schudnę równie szybko. Najważniejsze, że JESTEM NA DOBREJ DRODZE! ;)

środa, 24 kwietnia 2013

week 4 completed

jak ten czas szybko leci!!!

w czwartym tygodniu działałam właśnie tak:

nie mogę się doczekać mierzenia :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

woda

której, niestety, nie lubię pić. W moim rodzinnym domu zawsze stał w kuchni dzbanek z przygotowaną czarną herbatą z cytryną :/ zatem nie mam nawyku picia wody i piję jej zdecydowanie za mało.


Moje sposoby "odczarowania" wody:
  • woda lekko gazowana - ma dla mnie już "jakiś" smak i łatwiej mi sięgnąć po taki jej rodzaj
  • dodawanie cytryny lub świeżej mięty - szczególnie latem cudownie orzeźwia i przede wszystkim, SMAKUJE!
  • podpisanie butelki dniem tygodnia - tą zasadę postanowiłam od dziś wypróbować w praktyce :)) tym sposobem opróżnię całą butelkę na dany dzień nie licząc herbaty zielonej i innych napojów :))
 Macie jeszcze jakieś inne sposoby polubienia wody? ;)


week 3 completed

generalnie zaczynam się wkurzać..
coś robię źle.
ok. nie przytyłam wczoraj i nie schudnę jutro ale... żeby przez 3tyg. nie schudnąć nawet 0,5kg? :( wiem wiem, mięśnie są cięższe niż tkanka tłuszczowa, pewnie się budują, skoro zaczęłam ćwiczyć, ale kurde... żeby nic? ;(

Poszperałam w necie i doszłam do wniosku, że w schudnięciu mogą przeszkadzać mi także także:
  • Sen i relaks, a właściwie ich niedobór- no to już wszystkie matki niemowlaków wiedzą jak to jest :/ 
  • Stres - chyba jestem ostatnio za bardzo nerwowa. Zamiast się uśmiechać tylko się wkurzam.
  • Negatywne myślenie - pewnie przez tą chorobę.
  • Zbyt mała ilość płynów - ciągle i niezmiennie za mało piję!
  • Za mało ćwiczeń aerobowych - no tak, u mnie więcej Ewki niż biegania :/
  • Hormony - może po ciąży coś się "rozregulowało"? Hmmm, moja mama też właśnie leczy nadczynność tarczycy, której wcześniej nigdy nie miała.  
Zatem wymyśliłam, że:
  • raz dziennie zrobię coś tylko dla siebie! Może to być pachnącą kąpiel, pomalowanie paznokci lub odpoczynek na tarasie z książką. To będzie dla mnie zarówno relaks jak i sposób na odstresowanie.
  • codziennie rano zobaczę jakiś skecz :) 
  • zacznę pozytywnie myśleć o rezultatach i najlepiej kupię sobie jakąś "pozytywną" książkę
  • co do picia... mam pewien pomysł :)
  • w tym tygodniu pobiegnę 4 razy!!!
  •  hormony, zbadam je za miesiąc, jeśli dalej nic nie ruszy :)
Wstyd trochę, ale wklejam podsumowanie. NIE!NIE!NIE!Nie mogę pisać negatywnie!Jeszcze raz.
Poniżej wklejam podsumowanie, które mimo przeziębienia wygląda całkiem fajnie:



W tym tygodniu stawiam na bieg :)

środa, 17 kwietnia 2013

f....... time

przy czym pisząc wykropkowane słowo na “f“ bynajmniej nie miałam na myśli “fantastic“  :/
jestem choraAAAAAAAA!!!
najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet nie mam jak wypocząć, bo moja córeczka ma ten sam wstrętny katar (o bólu gardła nie wspominała, być może dlatego, że nie mówi) i dusiła mi się w nocy :( zatem spałam jakieś 3h z hakiem i ledwo dziś funkcjonuję. Ogólnie zaczęło się w piątek, więc liczę na to, że do piątku nam przejdzie...
za to motywacja mi spadła strasznie, nie jeśli chodzi o ćwiczenia, bo póki co nie mam gorączki i jakoś daję radę ale psyche...ciągle myślę o tym, że efekty nie będą takie jak chciałam. Eh :((

środa, 10 kwietnia 2013

week 2 completed

Mój m. zapytał wczoraj:
-"Nosisz jakąś bieliznę modelującą?"
-"Nie, a czemu?"
-"Bo wygląda, że JUŻ schudłaś."

Nie ma nic bardziej motywującego niż zauważenie przez kogoś, że chudniesz :)))

Jeśli chodzi o miniony tydzień wyglądał on następująco:



Jest nieźle :) Jeszcze dwa tygodnie i pomiary! :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

węgle, białka czy to i to

Dzisiaj ciągle myślę o jedzeniu... nie w tym sensie, żeby zaspokoić głód, raczej niedosyt wiedzy :/ wszędzie trąbi się o 5 posiłkach spożywanych w równych odstępach czasu. Ale zwykle nie mówi się o tym, jak je komponować. I tak spotkałam się z następującymi teoriami:

  • jeść rano węgle i  przed treningiem reszta białko
  • jeść wszystko a węgle po treningu
  • jeść wszystko czyli po prostu bilansować posiłki
  • jeść węgle i białko ale ich nie łączyć.
Zawsze myślałam, że po treningu należy zjeść białko. Teraz słyszę, że węglowodany. Ile ludzi tyle teorii. Zaczęłam wątpić, że kiedykolwiek dowiem się, jak ma być. Totalny mętlik aż odechciewa się jeść. A powszechnie wiadomo, że aby chudnąć trzeba jeść.
Zatem cytując klasyka, pytam: "jak żyć?"  :(

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

nienawidzę i kocham

ten trening. Stopień trudności i zaawansowanie jak dla mnie.Oczywiście wkurzam się, jak jest ciężko, ale kiedy dochodzę do rozciągania, jestem z siebie naprawdę DUMNA! Mam nadzieję, że ubędzie centymetrów! :))

I ♥ Skalpel!


 

czwartek, 4 kwietnia 2013

week 1 completed

Poniżej podsumowanie pierwszego tygodnia w tabelce:




 Wnioski:
  • dieta - szkoda gadać... głównie przez świąteczne grzeszki. Na szczęście ciasto się skończyło :D
  • bieganie - eh biegam od 7 lutego, mróz i śnieg mi nie straszny, ale po tym jak w niedzielę przemokły mi całe buty, nie umiem się przemóc w tą ciapę.... :(
  • trening - 5x skalpel - nie jest źle :)
Plan na ten tydzień:
  • trzymać dietę
  • pić!!!
Zrobiłam też wykres wagi na ten miesiąc, bo ważę się codziennie i waga bardzo się waha. Zatem miesięczny wykres pokaże, czy tendencja jest malejąca (miejmy nadzieję).

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

czekoladopodobny święcony zajc..

...i po co mi to było?
chlip


pot, śnieg i łzy

3ci kilometr... śnieg w oczy, woda w butach i łzy, że nie dam rady.  To był najgorszy bieg do tej pory! Na szczęście jakoś się pozbierałam w duchu i dobiegłam moją piąteczkę...
Dumna i mam nadzieję nieprzeziębiona :)

Co do diety, ciężko sobie nie odpuścić, kiedy takie przysmaki na stole. Ważne by się nie przejeść i mnie się udało. W sumie pierwszy dzień Świąt na +